Czy Burnley może otrząsnąć się z frustracji the Reds?

Zidentyfikowanie słabych punktów Liverpool Football Club w tym sezonie jest jak szukanie igły w stogu siana. The Reds mają za sobą fantastyczny sezon, realne szanse na tytuł we wszystkich rozgrywkach i przygotowują się do pożegnania trenera Jürgena Kloppa.

Jednak jednym z graczy, który nie osiągnął limitu wydajności w ostatnich miesiącach i strzelił już dziwną bramkę, jest bramkarz Alisson Becker. Brazylijczyk stał się również bohaterem tragicznym w poprzednim tygodniu dzięki kluczowemu błędowi w meczu na szczycie tabeli z Arsenalem

W sobotnie popołudnie FCL będzie chciało powrócić na zwycięską ścieżkę i ma przed sobą absolutnie możliwą do pokonania przeszkodę. Na Anfield zawita bowiem ekipa trenera Vincenta Kompany’ego, która ma już siedem punktów straty do strefy spadkowej i powoli traci kontakt z miejscami gwarantującymi utrzymanie. Nawet bez dogłębnej analizy nie ma więc praktycznie innej alternatywy niż faworyzowanie gospodarzy pomiędzy Liverpoolem a Burnley. Będziemy jednak musieli wykazać się kreatywnością, ponieważ obowiązkowe kursy na głównych rynkach nie oferują zbyt wiele w tym jednostronnym meczu

W każdym razie najważniejsze mecze w Anglii w 24. dniu meczowym Premier League odbędą się gdzie indziej. W szczególności stolica Londyn będzie gospodarzem dwóch ekscytujących meczów pomiędzy West Hamem i Arsenalem oraz Tottenhamem i Brighton.

Liverpool – statystyki i aktualna forma

15 kolejnych spotkań w Premier League Liverpool pozostawał niepokonany aż do minionego weekendu. Podopieczni Kloppa przegrali wówczas 3:1 z bezpośrednimi rywalami do mistrzostwa, Arsenalem FC, ale i tak pozostali na czele tabeli. Jednak Manchester City ma już szansę wyprzedzić the Reds w klasyfikacji dzięki zwycięstwu w nadchodzącym meczu. W każdym razie jest jeszcze zbyt wcześnie, by przywiązywać szczególną wagę do czołówki tabeli. O wiele ważniejsze jest, aby trzymać pedał do metalu i unikać dalszych potknięć.

Wydaje się niemal niemożliwe, by Virgil van Dijk i spółka zaliczyli wpadkę w meczu z zagrożonym spadkiem Burnley w sobotnie popołudnie. Z jednej strony dlatego, że The Reds nie przegrali żadnego z ostatnich 23 meczów u siebie w PL (18-5-0). Z drugiej strony, ze względu na przewagę jakościową, która naturalnie przechyla wahadło wyraźnie na korzyść „Scouserów” w tym spotkaniu. Patrząc na kursy Liverpool vs Burnley na rynku trójstronnym, jasne jest, że nawet zwykłe zwycięstwo punktowe gości byłoby ogromną sensacją. Jednak implikowane prawdopodobieństwo zwycięstwa LFC wynosi aż 84%

Czy Liverpool odpali kolejne fajerwerki u siebie?

Ponieważ nie ma sensu grać zbyt niskich kursów na odosobnione domowe zwycięstwo, musimy zagłębić się w nieco więcej szczegółów, jeśli chodzi o domowe statystyki. Szybko staje się jasne, że The Reds mają najlepszy domowy atak w Premier League z 30 bramkami strzelonymi w jedenastu meczach u siebie. Darwin Nunez i spółka zdobyli co najmniej trzy własne bramki w ośmiu z tych jedenastu meczów u siebie. Ostatnio strzelili nawet cztery gole w trzech z ostatnich pięciu meczów na Anfield.

Warto również zauważyć, że udało im się zachować czyste konto tylko w jednym z ostatnich pięciu meczów u siebie. Ogólnie rzecz biorąc, tracenie bramek było ostatnio raczej regułą niż wyjątkiem. W 2024 roku co najmniej jeden gol padł w sześciu z ośmiu meczów. Właśnie dlatego warto rozważyć prognozę na zwycięstwo u siebie między Liverpoolem a Burnley, w tym bramki po obu stronach. Alternatywnie, Over 3.5, który przeszedłby w ostatnich czterech meczach PL z udziałem LFC, jest również opcją. To drugie podejście jest oferowane w Interwetten z maksymalnym kursem 1.80.

Pod względem kadrowym sytuacja w Liverpoolu FC wydaje się łagodzić w sam raz na gorącą fazę sezonu. Jürgen Klopp będzie jednak w weekend pozbawiony zawieszonego środkowego obrońcy Konate, a jego miejsce w drużynie zajmie prawdopodobnie młody Quansah. Zabraknie również Bajcetica, Salaha, Tsimikasa i Matipa. Tymczasem Szoboszlai ma powrócić, podobnie jak Wataru Endo.

Przewidywany skład Liverpoolu:

Burnley – statystyki i aktualna forma

Podczas gdy niespodziewani pretendenci do awansu – Luton Town – nabierają rozpędu, a dzięki ostatnim wynikom wydostali się nawet z grupy spadkowej, zeszłoroczni mistrzowie Championship – Burnley FC – wciąż walczą o to, by w końcu znaleźć się w angielskiej ekstraklasie. Podopieczni trenera Vincenta Kompany’ego nie dostarczyli jeszcze ostatecznego dowodu na to, że są naprawdę konkurencyjni w dłuższej perspektywie.

Po 23 dniach meczowych mają na koncie trzy zwycięstwa, cztery remisy i 16 (!) porażek. Zdobyte w ten sposób 13 punktów wystarcza jedynie na przedostatnie miejsce w ligowej tabeli. The Clarets tracą do bezpiecznego miejsca siedem punktów i niewiele wskazuje na to, by w najbliższych tygodniach ich sytuacja miała ulec diametralnej poprawie. Na dzień dzisiejszy można zatem powiedzieć, że nowe podejście do gry awansującej drużyny nie przynosi jeszcze pożądanych rezultatów. W przeciwieństwie do wielu lat spędzonych w PL w przeszłości, były protegowany Pepa – Kompany – obstaje przy kontrolowanym i na wskroś ofensywnym podejściu, co niekiedy wiąże się ze zbyt dużym ryzykiem w obliczu gorszej jakości na tle konkurencji

Burnley są przynajmniej zawsze dobrzy do zdobycia własnej bramki

Samo spojrzenie na statystyki straconych bramek wystarczy, by potwierdzić tę teorię. Przedostatnia drużyna straciła 47 bramek w 23 meczach ligowych. Szczególnie przeciwko czołowym drużynom w Premier League, zagrożeni spadkiem The Reds nie mieli wiele do zyskania. Dwa tygodnie temu ponieśli porażkę 3-1 z Manchesterem City, Burnley również przegrało 3-1 z Arsenalem FC i regularnie tracili trzy lub więcej bramek przed własnymi kibicami przeciwko dobrym przeciwnikom z górnej trzeciej części tabeli.

Jest jednak maleńki promyk nadziei dla słabszych, ponieważ Clarets zdobyli osiem ze swoich 13 punktów poza domem. Jednak drużyna Kompany’ego przegrała również sześć z ostatnich ośmiu meczów poza domem. Pozytywne jest jednak to, że strzelali gole w sześciu z ostatnich siedmiu meczów PL poza domem.

W rezultacie przyjrzymy się bliżej kursom na strzelenie gola przez obie drużyny pomiędzy Liverpoolem a Burnley i podsumujemy, wskazując, że kandydaci do spadku przegrywali do przerwy w 14 z 23 meczów PL. W pięciu przypadkach nawet z różnicą dwóch lub więcej bramek

Przewidywany skład Burnley:

Liverpool – Burnley bezpośrednie porównanie / wynik H2H

W angielskiej ekstraklasie kluby zmierzą się ze sobą po raz 90. w sobotnie popołudnie. LFC ma przewagę 40 zwycięstw. Jednak nie tak wyraźnie, jak się spodziewano, ponieważ The Clarets również świętowali 28 ligowych zwycięstw. Bilans uzupełnia 21 remisów. W ostatnim czasie The Reds nie okazali jednak słabości. Osiem z ostatnich dziesięciu pojedynków w PL padło łupem faworytów z Merseyside. Na Anfield Road Burnley wygrało tylko jedną z ostatnich dziewięciu prób (1-2-6).

Liverpool – Burnley typ bukmacherski

Pozycja wyjściowa przed meczem Premier League nie może być bardziej klarowna. W sobotnie popołudnie na Anfield Road w bezpośrednim pojedynku zmierzą się liderzy i przedostatnia drużyna w tabeli. Kursy na mecz Liverpoolu z Burnley nie pozostawiają wątpliwości co do faworyta. Cokolwiek innego niż zdecydowane zwycięstwo faworytów Championship u siebie byłoby sporą niespodzianką.

LFC to najlepsza drużyna gospodarzy w Premier League, nie przegrała w 23 meczach u siebie w angielskiej ekstraklasie w tym sezonie i naprawdę wywołała sensację w ofensywie w ostatnich tygodniach. Z kolei goście powoli tracą kontrolę nad bezpieczną siecią, mają drugą najsłabszą obronę w lidze i niezmiennie płacą za to cenę przeciwko czołowym klubom. The Clarets zdołali jednak strzelić co najmniej jednego gola w sześciu z ostatnich siedmiu meczów ligowych, co dodatkowo zwiększa prawdopodobieństwo zwycięstwa w sobotę.

W naszych zakładach na Liverpool vs Burnley tym razem podejmujemy ekstremalne ryzyko i preferujemy zakład łączony na podwójny wynik HT1/FT1, w którym obie drużyny strzelą gola. W Betano można za to uzyskać imponujący kurs 3.45, który gramy ze względną ostrożnością z trzema jednostkami. Naszym zdaniem, po rozczarowaniu z poprzedniego tygodnia, jedenastka Kloppa zacznie jak straż pożarna, obejmie wczesne prowadzenie, ale straci bramkę w drugiej połowie z powodu braku koncentracji

Dodaj komentarz