Wszystko zaczęło się w 1994 roku, kiedy wyeliminowaliśmy jego bardzo silną drużynę U-21. Kilka dni temu doszło do ostatnich szaleństw: „W finale w 2006 roku Włochy grały tylko 10 minut. A Sinner jest Austriakiem”.

Nic z tego. Gdy tylko Raymond Domenech widzi spaghetti lub cokolwiek, co kojarzy się z Włochami, traci panowanie nad sobą, jak inspektor Dreyfus na widok inspektora Clouseau w filmie „Różowa Pantera”. Wszystko zaczęło się w odległym 1994 roku, kiedy jako trener bardzo silnej reprezentacji do lat 21 (Zidane, Dugarry, Makelelé…) przegrał w rzutach karnych z Włochami Colonnese i Delli Carri. Cesarone Maldini powtórzył ten wyczyn dwa lata później: pokonał Vieirę, Wiltorda, Piresa i doprowadził do finału Włochy Brambilli i Ametrano, które wygrały drugie mistrzostwa Europy. W oczach Raymonda pojawiły się pierwsze niepokojące błyski. Porażka w 1999 roku z drużyną U-21 Tardellego pogorszyła sytuację. Oskarżył nas o korupcję i został zdyskwalifikowany.

Przejście do reprezentacji seniorów skomplikowało sytuację. W finale w Berlinie był o krok od chwały, ale potem: uderzenie głową Zidane’a, rzut karny Grosso i cześć. To była katastrofa. Wyeliminowany w pierwszej rundzie mistrzostw świata w 2010 roku. Nantes (2020) dało mu ostatnią szansę na ławce trenerskiej i odebrało mu ją po 4 meczach. Astrolog, aresztowany za nielegalną sprzedaż biletów podczas MŚ w USA w 1994 roku, recytował Czechowa w teatrze, nękał Freya, ponieważ ten bronił we Włoszech. Prawie o tym zapomnieliśmy, podejrzewaliśmy, że się wyleczył, ale kilka dni temu Domenech znów oszalał: „W finale w 2006 roku Włochy grały tylko 10 minut”. Również dla FIFA mecz zakończył się remisem. Gattuso gra źle. Sinner jest Austriakiem”. Obsesyjna mania. Problem w tym, że zbliża się dwudziesta rocznica Berlina. Będą mu przypominać Materazzi i Grosso, tysiąc razy obejrzy Cannavaro podnoszącego puchar. Naprawdę ryzykuje kliniką Dreyfusa. Bądźcie blisko niego, pomóżcie mu.

Leave a Reply