Legendarny holenderski obrońca Napoli: „Mając wszystkich do dyspozycji, ta drużyna może zajść daleko. PSV? Silna, ale nie tak jak w zeszłym roku”.

Jest najbardziej neapolitańskim Holendrem w historii piłki nożnej. Ruud Krol jest pierwszym piłkarzem Oranje, który trafił do Napoli: były to lata 80., lata wielkiej Holandii i jej synów, którzy w ojczyźnie i za granicą zmieniali oblicze piłki nożnej. Obrońca urodzony w Amsterdamie, dziś siedemdziesięciosześciolatek, trzeci dzień Ligi Mistrzów swojej byłej drużyny przeciwko PSV obejrzy w telewizji i z tego miejsca, które jest bliskie jego sercu, czyli z Neapolu, gdzie wraca kilka razy w roku, miasta, które oglądał z góry ze swojego domu w Posillipo, kiedy był piłkarzem, i które odkrył również, mieszkając nad morzem, razem z rybakami z Mergelliny. Krol jest obrazem przeszłości, ale z wielką klarownością mówi o dzisiejszym Neapolu i wyjaśnia, dlaczego dzisiejszy mecz na Philips Stadion jest decydujący dla obu drużyn, ale z różnych powodów. „Widziałem obie drużyny w dobrej formie. Neapol ma jednak wielu kontuzjowanych, a Conte w każdym meczu musi radzić sobie z nieobecnościami. W tej sytuacji jest to trudne… Ale kiedy patrzę na PSV, widzę bardzo podobny problem. Sprzedali sześciu nowych graczy i kupili tylu samych nowych latem ubiegłego roku. Jest to więc synonim rozwoju, ale powolnego. Poza tym nie jest to już ta sama drużyna, co w zeszłym roku, która zdobyła tytuł, pokonując w ostatniej sekundzie Ajax”.

Co ci nie przekonuje w PSV?

„Mają problem związany z numerem 9. W ataku mają kontuzjowanych zawodników i nie wiem, czy któryś z dwóch napastników wkrótce wróci do gry. Być może jeden z nich znajdzie miejsce w trakcie meczu, ale to wielka niewiadoma”.

Jakim przeciwnikiem jest obecnie dla Napoli, które ma za sobą porażkę i zwycięstwo w Lidze Mistrzów?

„To silna drużyna, która zawsze chce grać w określony sposób. Dobrze znam Bosza, widziałem go, kiedy uczył się trenowania, znam jego filozofię gry i wiem, czego wymaga od swoich drużyn. Jego idealny skład to zawsze 4-3-3. Bardzo podobają mi się skrzydłowi, zarówno Salah-Eddine, jak i Sergiño Dest; moim zdaniem to pomoc jest nieco słaba”.

A co podoba się Panu w obecnym Napoli Conte?

„Nastąpiły zmiany, ale zwróciłbym uwagę na inny aspekt i ponownie wróciłbym do nieobecnych, których wymienię: Politano, Buongiorno i Hojlund, Lukaku, Rrahmani i Lobotka… W końcu, jeśli się nad tym zastanowić, idealnego składu Antonio Conte, z wszystkimi dostępnymi graczami, do tej pory nie udało nam się jeszcze zobaczyć. Gdyby wszyscy byli w pełni sprawni, Napoli byłoby naprawdę bardzo silną drużyną”.

Patrząc jednak na tabelę Ligi Mistrzów, mecz jest bardziej delikatny dla PSV…

„Bosz to powtórzył i ja też tak uważam: dla nich jest to mecz decydujący. Muszą zdobyć punkty. Jeśli ponownie przegrają, i to u siebie, ich droga w Lidze Mistrzów może być zagrożona”.

Conte czy Bosz: kto może okazać się bardziej skuteczny w tak delikatnych sytuacjach i meczach?

„Dla Bosza liczy się tylko jedno: atak. Oczywiste jest, że aby wygrać, potrzebny jest silny i bezlitosny atak. Conte również, ale są chwile, w których nieobecni gracze mają większe znaczenie niż ci, którzy są dostępni. Zobaczmy też atak Azzurri: Lucca, na przykład, jest graczem, który może poprowadzić drużynę do kontrataku, a to może być kluczem do zaskoczenia PSV, a przede wszystkim do zwycięstwa. Conte przyjeżdża tu tylko po to”.

Napoli ma w składzie dwóch Holendrów, pierwszym z nich jest Beukema, który przyszedł z Bolonii. Jak postrzegasz go w tej drużynie?

„Samowi łatwo było się wkomponować, ponieważ znał już włoską ligę, ponieważ tam grał. Jednak mówimy o dwóch bardzo różnych drużynach, różnych miastach, różnych ambicjach i środowiskach. W Neapolu wymaga się znacznie więcej od drużyny i poszczególnych graczy, liczy się tylko zwycięstwo. Nawet jeśli grasz źle, ważne jest, aby osiągnąć wynik. Taka jest mentalność”.

Dałeś mu jakieś rady?

„Tak, rozmawiałem z nim i powiedziałem mu wszystko, począwszy od tego, że to piękne miasto i że ludzie cię kochają, jeśli grasz w określony sposób. Neapol od razu bardzo mu się spodobał”.

Drugim Holendrem jest Lang.

„ Wszyscy myśleli, że będzie nowym Kvaratskhelią, ale tak się nie stało. Gruzin jest klasą samą w sobie. Noa ma coś w sobie, ale ostatnio widziałem, że ma problemy fizyczne. Takie jest włoskie piłkarstwo… On musi się ruszać, a teraz gra bez tej samej pewności siebie, jaką miał w Holandii. Potrzebuje czasu, aby wrócić do swojego poziomu i mieć jeszcze silniejsze nastawienie, aby odnieść sukces w takim miejscu jak Neapol”.

W meczu z Turynem przełamał się, ale bramka została anulowana…

„A szkoda. Dużo uwagi poświęciłem jego radości po tym golu: było w niej wiele frustracji i ogromne poczucie ulgi, ale niestety był on na spalonym”.

Czy porażka z Torino jest jedną z tych, które dodają energii, czy też może mieć negatywne skutki?

„To jeszcze bardziej zmotywuje Conte i cały Napoli. Bramka Simeone była wynikiem błędu obrony, ale tak właśnie jest w piłce nożnej, a w meczu z PSV drużyna wyjdzie na boisko z myślą tylko o zdobyciu kolejnych trzech punktów i stworzeniu kolejnych pięknych europejskich wspomnień”.

A skoro mowa o wspomnieniach, jeśli pomyśli Pan o swoim Napoli…

Liga Mistrzów UEFA, z 185 meczami na 203 w sezonie, wyłącznie w streamingu na NOW.

„Każdego dnia zbierałem piękne wspomnienia. Było to coś innego niż jakiekolwiek inne doświadczenie, jakie mogłem mieć. Pochodziłem z holenderskiej piłki nożnej, potem przeniosłem się do amerykańskiej, a następnie trafiłem do Serie A pełnej mistrzów i fenomenów. Za każdym razem, gdy wchodziłem na stadion San Paolo, miałem dreszcze. I nawet teraz, gdy o tym myślę”.

Leave a Reply