Była czeska modelka i żona Buffona: „Niektórzy piłkarze zabiegali o moje względy, ale mam więcej przyjaciół. Cieszę się, że mój syn Louis Thomas zadebiutował w Serie A i gra w barwach mojej reprezentacji narodowej”.
Pierwszej pracy we Włoszech nigdy się nie zapomina. „Agencja zaproponowała mi casting do programu telewizyjnego „Torno Sabato” Panariello. Podróż pociągiem i autobusem z Pragi do Toskanii była koszmarna. Idę na lunch z Giorgio, a on, przyzwyczajony do showgirl, zamawia sałatkę i wodę mineralną. „Dziękuję, ale wolałabym piwo z kotletem”. Byłam głodna, a czekała mnie długa podróż powrotna. Niedługo potem dołączyłam do obsady „Torno Sabato”. Jest rok 2001, a Alena Seredova jest młodą modelką. Dwadzieścia cztery lata później nadal mieszka we Włoszech, w Turynie, ma 47 lat i troje dzieci: Louis Thomas i David Lee urodzili się z związku z byłym mężem Gigi Buffonem, a mała Vivienne Charlotte z małżeństwa z Alessandro Nasi.
Seredova, jaki sport uprawiałaś w Czechach?
„Mój ojciec był zawodowym koszykarzem. Prawie wszyscy jego koledzy mieli córki w moim wieku, więc postanowili stworzyć żeńską wersję swojej drużyny. Jednak z niewielkim powodzeniem”.
Kiedy zaczęła się interesować piłką nożną?
„Po przyjeździe do Włoch często pytano mnie, której drużynie kibicuję. Nie znając się na piłce nożnej, początkowo wybrałam Lazio, ponieważ grał w nim mój rodak Pavel Nedved. Niedługo potem przeniósł się jednak do Juventusu i zaczęłam kibicować również tej drużynie. Z czasem stałam się prawdziwą fanką i często chodzę na stadion, aby oglądać mecze Bianconerich”.
Ilu piłkarzy zabiegało o Twoje względy?
„Szczerze mówiąc, kilku tak. Ale przede wszystkim w pierwszych latach znalazłam w piłce nożnej prawdziwych przyjaciół. Niektóre z tych przyjaźni trwają do dziś”.

Najpiękniejsze wspomnienie związane z Buffonem?
„Zwycięstwo Włoch w mistrzostwach świata w 2006 roku było fantastyczną przygodą. Przeżyłam ją z moją przyjaciółką Valentiną (Zambrotta), razem zwiedziłyśmy połowę Niemiec”.
Czy bardziej cierpiałaś na trybunach w czasach Buffona, czy teraz z Louisem Thomasem, który w niedzielę zadebiutował w Serie A z Pizą?
„Zawsze się cierpi. Oczywiście syn to syn i przeżywa się to jeszcze bardziej. Jeśli chodzi o debiut, to szkoda mi wyniku, ale w naszym domu przeżyliśmy wielkie emocje. Jesteśmy bardzo dumni z Lollo”.
Po byłym mężu piłkarzu, teraz syn: jest pani zadowolona, czy wolałaby pani, żeby tak nie było?
„Cieszę się, że moje dzieci robią wszystko zgodnie z głosem serca. Dwoje starszych dorastało w świecie piłki nożnej i trochę po staremu: zawsze z piłką przy nodze, nawet w samolocie… Louis Thomas gra w Pizie, David Lee w Cbs, klubie z Turynu powiązanym z Juventusem. Obaj są napastnikami i dorastając, dużo trenowali z mamą”.
Z mamą…
„Kiedy byli mali, zawsze chcieli grać w piłkę nożną, więc aby nadążyć za nimi, postanowiłam wziąć prywatne lekcje u instruktorki Claudii, która w tym czasie trenowała również jednego z moich synów. Chciałam ich zaskoczyć i nauczyć się lepiej dryblować niż oni. Muszę przyznać, że nie jest to mój sport, szybko to zrozumiałam”.
Louis Thomas ma ojca, który jest mistrzem świata i symbolem Włoch, ale zdecydował się grać dla Czech, reprezentacji narodowej swojej mamy. Czy ma to na niego wpływ?
„Nie miałam na niego wpływu, ale nie zaprzeczam, że lubię patrzeć, jak nosi koszulkę mojej reprezentacji narodowej. Jest szczęśliwy z tego doświadczenia piłkarskiego i ludzkiego. Ja też”.

Czy marzy Pani o karierze swojej córki?
„Wydaje mi się, że jest raczej sportową dziewczynką, tak jak jej tata. Pływa, biegnie, lubi przebywać na łonie natury. I chociaż jest jeszcze mała, mówiono nam, że bardzo dobrze biegnie i jest bardzo szybka”.
Moda, kino, telewizja: czy ktoś zaproponował jej pracę w zamian za coś więcej?
„Podobnie jak wiele innych dziewcząt spotkałam się z niewłaściwym podejściem i kilkoma osobami, które posunęły się za daleko. Jednak w moim przypadku nie odniosły one sukcesu. W każdym razie nigdy nie musiałam rezygnować z możliwości zawodowych”.
Czy utrzymała przyjaźnie z czasów piłki nożnej?
„Tak. Po drodze znalazłam wiele przyjaciółek i przyjaciół, z którymi mogłam dzielić wiele chwil, również tych ważnych”.

Czy trudniej jest być żoną bramkarza, mistrza świata, takiego jak Buffon, czy przedsiębiorcy, takiego jak Nasi?
„Mówimy o osobach bardzo zaangażowanych zawodowo. W pierwszym przypadku to kalendarz meczów dyktuje harmonogram i trzeba się do niego dostosować. Alessandro również ma wiele zobowiązań, ale potrafimy się dobrze zorganizować”.
Cristina Chiabotto, kolejna wielka fanka Juventusa, powiedziała, że bardziej podoba się sobie teraz niż wtedy, gdy w wieku 18 lat wygrała konkurs Miss Włoch. Czy tak samo jest w Twoim przypadku?
„Jestem hiperrealistką i w wieku 47 lat trudno jest podobać się sobie bardziej niż w wieku 20 lat. To, co robi różnicę, to głowa. A przede wszystkim dojrzałość. Kiedy byłam młoda, skupiałam się na swoich wadach, a teraz cieszę się pozytywnymi aspektami swojego ciała. Moje długie nogi nadal robią wrażenie”.
